|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Podoba ci się ? < 3 |
Tak ;p |
|
100% |
[ 2 ] |
Nie ;p |
|
0% |
[ 0 ] |
|
Wszystkich Głosów : 2 |
|
Autor |
Wiadomość |
Bieberkowaa
Nowy
Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:01, 21 Lis 2010 Temat postu: the-love-story-nathalie-and-justin.blogspot.com < 3 |
|
|
Zapraszam na opowiadanie. Adres wyżej ^-^
Prolog :
Nathalie Beadles. Tak to ja. Jestem szaloną szesnastolatką, mieszkającą w Toronto. Mieszkam tu odkąd miałam 3 latka, wcześniej mieszkałam w Polsce. Tu mam moją najbliższą rodzinę, mamę. Tata nas zostawił jak byłam mała. Nawet go nie pamiętam, i ani razu go nie zobaczyłam. Z tego co wiem to był bezczelny wobec mojej matki. I ja w ogóle go też nienawidzę, bo żeby się ANI razu nie odezwać do córki. To jest szczyt. Nie chcę go znać. Moja matka urodziła mnie jak miała 18 lat. Najbliższą rodzinę mam w Atlancie, a potem w Stanford. W Atlancie mieszka siostra mojej mamy Catherine z dwójką dzieci. Haha. Jak to zabrzmiało. A z dwójką dzieci w sensie, że moim młodszym szajbniętym kuzynem Christianem i kuzynką Caitlin. Christian ma 15 lat, a Caitlin 16. Jest moją rówieśniczką starszą o 3 miesiące. Może i mało ale zawsze coś. Czemu teraz to opisuję? Bo mam jechać do nich na całe wakacje. Jak się cieszę. A wracając do mnie, to u nas krąży przysłowie. `Z Beadlesami nigdy się nie nudzisz`. I tak jest. Nie posiadam rodzeństwa. Mam tutaj moją przyjaciółkę Lily. Przyjaźnimy się tak w prawdzie można powiedzieć od pieluchy. Kocham ją ponad wszystko. Mieszka tu także nasz przyjaciel Daniel. Akurat go znamy od około 6 lat. Natomiast ja jestem brunetką, o zielonych oczach. Mam około 165 cm wzrostu i jestem szczupła. Jestem miła, ale czasami potrafię dopiec osobom, których nie lubię. To chyba na tyle.
I pierwszy rozdział :
24 czerwca. Dziś ostatni dzień szkoły. Wreszcie. No więc wstałam o 7:03 i powoli powlekłam swoje cztery litery do łazienki. Zrobiłam poranne czynności i poszłam poszukać ubrań na zakończenie. Szukałam z piętnaście minut i ostatecznie wybrałam TO. Potem wzięłam się za włosy. Naturalnie mam proste, ale postanowiłam dzisiaj je zalokować. Podłączyłam lokówkę i w tym samym czasie napisałam sms’a do przyjaciółki, żeby przyszła po mnie o 8:30. Po skończonym pisaniu, włączyłam wieżę i wzięłam się za włosy. Mam długie, więc zajmie mi to około trzydziestu minut. Akurat zdążę jeszcze zjeść coś na szybko. Powoli je lokowałam i dostałam sms’a. Był oczywiście od Lily, że przyjdzie, ale z Danielem. No tak zapomniałam o przyjacielu. Ale kij z tym. Skończyłam po około trzydziestu minutach, czyli tak jak się spodziewałam. Z efektu końcowego byłam bardzo zadowolona. Poprawiłam lekko makijaż, i musnęłam usta błyszczykiem balonowym. Mój ulubiony. Dostałam go od mamy, nawet nie wiem za co. Chwilę po tym znalazłam się na dole i buszowałam po lodówce. Mama w pracy. Zostawiła mi pieniądze, żebym uczciła ten jakże ‘wyjątkowy’ dzień chodząc po mieście. No właśnie już jutro wyjeżdżam. Może to tylko 2 miesiące, ale ja będę tęsknić za moimi przyjaciółmi. No, przecież wrócę. W lodówce nic nie znalazłam, więc wzięłam tylko jabłko. Usiadłam przed telewizorem, ale tylko na chwilę, bo dosłownie 2 minuty później zjawili się Daniel i Lily. Podeszłam i otworzyłam drzwi.
N- Siema!- Krzyknęłam na wstępie. U Daniela usłyszałam tylko `Łał`.
L- Cześć.- Odpowiedziała przyjaciółka, a przyjaciel dalej stał osłupiały.
N- No co tak stoicie? Wchodźcie.- Dodałam i weszliśmy do domu. Była dopiero 8:20, a oni już. Weszli i usiedli na kanapie. Ja ubrałam buty, wzięłam klucze, torebkę, telefon <klik>, iPoda <klik> i pieniądze.- To jak idziemy?- Spytałam patrząc się ostatni raz w lustro.
D- Tak.- Powiedział i wszyscy wyszliśmy z domu. Zamknęłam go na klucz i udaliśmy się w stronę szkoły. Szliśmy cały czas się śmiejąc. Doszliśmy w samą porę. Akurat zaczęło się zakończenie. Dyrektor był spoko, jak dla mnie. Chociaż w ciągu roku to byłam u niego może co drugi dzień? Ale to szczegół. Gadał jakieś bzdury bla, bla, bla i nadszedł czas na absolwentów. O nie. To chyba najgorsze. Czytał każdą klasę po kolei i nadszedł czas na mnie.
Dyrektor- Nathalie Beadles.- Powiedział do mikrofonu. Gdy wyczytał ostatnie słowo przeszły mnie dreszcze. Ale odważna podeszłam do niego i odebrałam to nieszczęsne świadectwo. Więc najgorsze mam za sobą. Uff.. Oczywiście Lily i Daniel już dostali, tylko ja nie. Ale już tak. Szukałam ich wzrokiem i znalazłam. Podeszłam bliżej i czekaliśmy na końcowe słowa. W końcu je usłyszeliśmy.
Dyrektor- A więc życzymy miłych wakacji.- Dokończył i odszedł od mikrofonu.
N- To co zwijamy się na miasto?- Zapytałam. Oni kiwnęli głową na tak i poszliśmy. Najpierw zaszliśmy do jakiejś budki z lodami i kupiliśmy po 2 gałki. Bynajmniej ja i przyjaciółka. Natomiast Daniel wziął 4 i zadowolony odszedł od lady. Odszedliśmy kawałek i chlap. Naszej łamadze spadły lody.
N- Chodź. Kupię ci nowe.- Odpowiedziałam w śmiechu i pociągnęłam go za rękę. – Poproszę 2 gałki lodów. Jakie smaki?- Powiedziałam to pierwsze do sprzedającej, a drugie do Daniela.
D- Hmm.. Czekoladowe i kokosowe.- Dodał po chwili namysłu. Dostał swoją porcję i zadowoleni wróciliśmy do przyjaciółki. Postanowiliśmy pójść do parku. Gdy doszliśmy zrobiło mi się żal.
N- Szkoda, że już jutro wyjeżdżam. Mam nadzieję, że nie zapomnę o naszym Toronto.- Powiedziałam.
L- Nel, to tylko 2 miesiące. Szybko zleci.- Odpowiedziała Lily.
D- ‘Tak tylko 2 miesiące.’ A co jak o nas zapomni?- Pałeczkę przejął Daniel. Podkreślił swoimi paluchami pierwsze zdanie. Zakrztusiłam się.
N- Nie zapomnę o was głuptasie. Jak bym zapomniała to bym się zabiła.- Dodałam. Jak niby mam o nich zapomnieć, jak i tak tu wrócę?- Słuchajcie to mój ostatni dzień tutaj, więc może przyjdziemy tu za około pół godziny pojeździć na desce?- Wpadłam na pomysł. Przecież deska to moje hobby.
D i L- Okey.- Powiedzieli równo i rozeszliśmy się w swoje strony. Znaczy Dominik. On mieszkał gdzie indziej niż my. A Lily mieszkała naprzeciwko mnie. W pośpiechu ruszyłyśmy do domu i po chwili już pod nim stałyśmy.
L- Przyjdę po ciebie za dwadzieścia minut!- Krzyknęła oddalając się do swoich drzwi.
N- Okey!- Odpowiedziałam i otworzyłam drzwi. Była dopiero 12:17, a moja rodzicielka pracę kończy o 15:30. Poszłam na górę i przebrałam się w TO. Spod łóżka wyjęłam moje cudeńko <klik> i zeszłam na dół. Pokój miałam na piętrze i musiałam schodzić te nieszczęsne 19 schodów. Czemu nie ma ich 20? Nie wiem. Już kończyłam schodzić gdy nagle `Jeb!` rozległ się dźwięk. Tak to ja spadłam z tych drewnianych belek, zwanych schodami. Obolała wstałam i spojrzałam na zegarek w telefonie. 12:30. Oho. Zaraz przyjdzie Lily. Szybko ubrałam buty i w tym samym czasie weszła przyjaciółka. Na moje nieszczęście stałam do drzwi, chciałam chwycić za klamkę, ale ona była szybsza i oberwałam drzwiami w łeb. Niezdara ze mnie.
N- Aućć!- Krzyknęłam na cały dom.
L- Hahaha.- Śmiała się przyjaciółka.
N- I tak mi pomagasz? Nie wiem czemu jesteś moją przyjaciółką.- Powiedziałam zrezygnowana.
L- Dobra, chodź idziemy do Skateparku.- Dodała opanowując się. Pomogła mi wstać i wyszłyśmy. Ten Skatepark miałyśmy blisko, więc dotarłyśmy w pięć minut jazdy na desce. Byli tam nasi koledzy, a także ‘dzisiejsza’ łamaga Daniel.
N- Siemka.- Powiedziałam wszystkim. Oni odpowiedzieli to samo i zaczęliśmy jeździć. Czas mijał nam szybko. Nawet bardzo. Nim się spojrzałam była już 16:02.- Oj.. Sorki ja muszę lecieć. Pakowanie mnie czeka.- Wysapałam zdyszana.
L- Idę z tobą.- Odrzekła przyjaciółka i ruszyłyśmy w stronę domu. Przyjaciel jeszcze został. Chwilę przed, pożegnałam się z nim, bo jutro już go nie zobaczę. Dałam całusa w policzek i sioo. Pięć minut potem stałam przed wejściem żegnając się z Lily. Jak mi jej będzie brakować.
N- No Lily starczy, bo już tęsknie.- Powiedziałam i ostatni raz przytuliłam przyjaciółkę. Weszłam do domu, a mama robiła coś w kuchni.- Hej mamo. Przyszłam już.- Krzyknęłam na wstępie.
M- Już myślałam, że nie przyjdziesz. Rozbieraj się i chodź, już kończę robić obiad.- Dodała, a ja zrobiłam posłusznie to co kazała. Potem zasiadłam na krześle i jadłam naleśniki.
N- Pyszne.- Odpowiedziałam kończąc ‘spożywać’ posiłek.
M- Dziękuję.- Powiedziała mama. I za to ją kocham. Za to, że się o mnie troszczy jak nikt inny.
N- No to ja idę się pakować, bo jutro przecież wylatuję. Mamo?- Spytałam.
M- Tak córciu?- Zapytała.
N- A o której mam lot?- Dopowiedziałam, bo sama nie wiedziałam. A, tak moja mama ze mną nie leci. Nie chce opuszczać pracy.
M- O 6:30 rano musisz być na lotnisku.- Dodała, a moje gałki oczne były jak pięciozłotówki. Cóż jakoś wstanę.
N- Aha. Dobrze.- Odpowiedziałam zdziwiona i poszłam na górę. Z szafy wyjęłam dwie wielkie walizki i zaczęłam się pakować.
*
Uff.. Skończyłam. W końcu. Zmęczona spadłam na łóżko. Postanowiłam się wykąpać i iść spać. Gdy wyszłam z łazienki byłam ubrana w TĄ piżamę. Była godzina 20:47. Ustawiłam budzik na 5:00 i położyłam się spać. Wstałam o ustalonej godzinie. Miałam piękny sen. To był chłopak o czekoladowych oczach. Był blondynem. Nie za wysoki nie za niski. Jego włosy odbijały się w blasku słońca. Zatapiałam się w jego tęczówkach. Podszedł do mnie i powiedział `Nathalie..`. Chciał dokończyć swoje słowa, ale się obudziłam. Tylko kto to był? Nie wiem. Nie mogę sobie przypomnieć. Nawet go nie znam. Rozmyślałam chwilę o tym ‘kimś’, ale powróciłam do rzeczywistości. Poszłam do łazienki, zrobiłam poranne czynności i przebrałam się w TO. Włosy pozostawiłam proste, ponieważ lokówkę już spakowałam. Musnęłam usta błyszczykiem i już byłam gotowa. Na dole zastałam krzątającą się mamę.
N- Cześć mamuś.- Powiedziałam.- Już jestem gotowa. Jedziemy?- Zapytałam.
M- O. Cześć córuś. No coś ty. Zjedz jeszcze śniadanie. Zrobiłam spaghetti.- Odpowiedziała, a ja postanowiłam jednak coś przekąsić. Wzięłam swój talerz i usiadłam przed telewizorem. Gdy skończyłam jeść, wszyscy byli gotowi do wyjścia. Naczynie wstawiłam do zmywarki i wzięłam łyka soku pomarańczowego. Zniosłam moje walizki i wyszliśmy poza dom. Mama wyjechała swoim autem i spakowałam walizki. Ostatni raz spojrzałam na dom.
N- Niedługo wrócę.- Odrzekłam sama do siebie i posłusznie wsiadłam do samochodu. Nie było dużych korków, chociaż zwykle o tej porze ludzie jeździli do pracy. Spojrzałam do kalendarza. No tak dzisiaj sobota. A tam. Głupota to głupota. Dojechaliśmy w dziesięć minut. Odbyłam odprawę, która trwała aż do 10:00 i pożegnałam się z mamą. Tej już krążyły łzy w oczach.- Mamo , proszę nie płacz. Nic mi się nie stanie.- Powiedziałam do rodzicielki.
M- Dobrze, spróbuję być twarda. Trzymaj się.- Odchrząkła, przytuliła mnie i pocałowała w policzek. Po naszym pożegnaniu wsiadłam do samolotu i odlecieliśmy. Ciekawe ile będzie trwał lot? Nie czekając wyjęłam mojego iPoda i zaczęłam słuchać muzyki. Samolot powoli się wznosił i wystartowaliśmy.
Oczami Christiana
No tak, która godzina? 12:13. Wreszcie wakacje- Pomyślałem sobie w duszy. Wstałem i ubrałem się w jakieś pierwsze lepsze ciuchy. O 12:30 ma być Justin. No tak Justin to mój najlepszy kumpel. A tak naprawdę nazywa się Justin Drew Bieber. Szybko zbiegłem na dół, aby jeszcze coś przegryźć. Zajrzałem do lodówki i wyjąłem jakiś jogurt. Usiadłem przed TV i go skonfiskowałem. Chwilę po tym przyszedł Justin. Otworzyłem mu drzwi.
J- Siema młody. To co lecimy do Skateparku?- Zapytał.
Ch- Siemka. Jasne, że tak. Chodź tylko wezmę deskę.- Powiedziałem i wpuściłem go do domu. Poszedłem do salonu i wyjąłem deskę <klik>. W kuchni była już Caitlin.
C- Christian, tylko przyjdź o 14:00.- Odrzekła na wstępie.
Ch- Czemu?- Spytałem, bo nie rozumiałem po co mam przyjść.
C- Tłumoku, zapomniałeś, że Nathalie przylatuje?- Dodała. No tak! Zapomniałem, że ma u nas spędzić całe wakacje. No to będzie się działo.
Ch- To ja przyjadę na lotnisko z JB.- Odpowiedziałem.
C- Dobra, tylko nie zapomnij.- Odchrząkła.
Ch- Okey. Pa!- Krzyknąłem i wraz z Justinem wyszliśmy w stronę Skateparku. Zaczęliśmy naszą rozmowę.- Justin, pojedziesz ze mną na lotnisko o 14?- Zapytałem.
J- Dobra, ale po co?- Odpowiedział.
Ch- Przyjeżdża moja kuzynka, Nathalie.- Dodałem poruszając brwiami.
J- Okey. Ile ma lat?- Spytał po raz kolejny. A co on taki ciekawy jest ? Haha. Myśli, że ją zdobędzie? Haha. Wątpię.
Ch- Ma 16 lat. W twoim wieku.- Odchrząkłem i wystawiłem szczerby.- Dobra jedźmy, bo niedługo musimy tam być, a ja chcę jeszcze pojeździć po rampach.- Gdy powiedziałem te słowa, wystartowaliśmy i po chwili znaleźliśmy się na miejscu. Przywitaliśmy się z Chazem, Jeydonem i Rayanem i zaczęliśmy wykonywać tricki. Czas minął nieubłagalnie szybko. Była już 13:30 i jechaliśmy taksówką na miejsce. Dojechaliśmy w 15 minut. Caitlin już tam była. Nasi rodzice są w konferencji, czy gdzieś tam i wracają dopiero za tydzień.
*
Siedzieliśmy, oczekiwując na Nel. Nazywaliśmy ją także `Smile`, bo nigdy nie widziałem jej smutnej. Samolot się spóźniał z 15 minut. Gadaliśmy o czymś i o niczym. W końcu wylądował. Wychodzili wszyscy, a ja nigdzie jej nie widziałem. Nagle zjawiła się uśmiechnięta postać, trzymająca 2 wielkie walizki, wyszukująca czegoś wzrokiem. Poznałem ją. To była pewnie ona. Ostatni raz ją widziałem z 3 lata temu. Wtedy nosiła okulary, miała włosy ścięte jak chłopak i była grubsza. To anioł nie człowiek. Piękna, szczupła, z brązowymi włosami opadającymi na piersi ‘kobieta’. Tak kobieta. Gdy ją zobaczyłem oczy mi się powiększyły. Po chwili podeszliśmy do niej i wzięliśmy bagaże. Uśmiechnęła się do mnie i do Caitlin, a szczególnie przyglądała się Justinowi.
Oczami Nathalie
Mój lot dobiegał końca. Leciałam może 4 godziny. Powoli wyjęłam swój bagaż i podążałam w stronę wyjścia. Ostrożnie zeszłam ze schodów i wzrokiem poszukiwałam rodziny. Nagle obok mnie znalazły się trzy osoby. Spojrzałam na nich i byli to Chris, Caitlin i ktoś jeszcze. Niepewnie się uśmiechnęłam i jeszcze raz spojrzałam na chłopaka. Przypominał mi kogoś, tylko kogo? Nie potrafię sobie przypomnieć. Po chwili się otrząsnęłam.
N- Cześć. Jak ja was dawno nie widziałam.- Powiedziałam i przytuliłam kuzynostwo.- A ty jesteś?- Spytałam spoglądając na chłopaka.
J- Justin. Justin Bieber, ale mów Justin, albo JB. Jak chcesz.- Powiedział i spojrzał mi w oczy. Uścisnęłam się z nim.- A ty?- Dodał po chwili.
N- Nathalie. Nathalie Beadles, ale mów mi po prostu Smile lub Nel.- Odchrząkłam.
Ch- Dobra, to chyba już się zbieramy.- Powiedział Christian i wystawił szczerby.
N- Christian, ty nosisz aparat!- Krzyknęłam. Ten się zaśmiał.- Wyglądasz słodko.- Dodałam i podrapałam go po czuprynie.
Ch- No, a ty gdzie zgubiłaś okulary?- Zapytał.
N- Oho. Już nie noszę ich od roku.- Odpowiedziałam i poszliśmy w stronę taksówki. Wsiedliśmy i odjechaliśmy.
A linki są w opowiadaniu < 3
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Bieberkowaa dnia Nie 22:41, 21 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
OhMyGod
Administrator
Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WWa. Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:54, 21 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Pokaż nam próbkę swojej twórczości.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bieberkowaa
Nowy
Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:39, 21 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Wiesz w prologu opisuję tylko siebie, ale ok
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marsjanka_
Nowy
Dołączył: 22 Lis 2010
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: BP :D Płeć:
|
Wysłany: Śro 0:45, 24 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Super czekam na kolejne rozdziały
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Bieberkowaa
Nowy
Dołączył: 21 Lis 2010
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:00, 24 Lis 2010 Temat postu: |
|
|
Jak coś to są w opowiadaniu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|